Norylsk – kwintesencja

Norylsk – kwintesencja

Norylsk, miasto położone 300 km na północ od koła podbiegunowego do dziś wydaje mi się najsmutniejszym miejscem na ziemi. Od wizyty w tamtym rejonie minęło już kilka lat, a ja wciąż noszę je w sercu.

Miasto wybrane zostało przez Lenina na miejsce zsyłki więźniów politycznych. W nieludzkich warunkach wydobywali cenny nikiel i uran. Widmo wojny było przecież coraz bliżej…

Dziś Norylsk jest 300 – tysięcznym miastem wybudowanych na kościach zesłańców, ich rękami. Miejsce, które najbardziej chwyta za serce, to tzw. Norylska Golgota, pomnik ku czci wszystkich poległych, gdzie do dziś unosi się widmo śmierci.

Dzisiejszy Norylsk to typowe szare blokowiska pocięte prostopadłymi do siebie ulicami. Główną arterią jest Prospekt Leningradzki. W Norylsku wszystko jest drogie, ponieważ na wiecznej zmarzlinie nic się nie uprawia. Jedyną drogą dojazdową do miasta jest ta na lotnisko. Inny sposób, by się tutaj dostać to kilkudniowa podróż w dół rzeki Jenisej, z Krasnojarska. W Norylsku panuje wieczny smog, ponieważ miasto znajduje się w niecce, otoczone górami oraz kominami wielkich przemysłowych kombinatów. Oprócz całej tablicy Mendelejewa, głównym surowcem, który się wydobywa jest nikiel. Najgorzej jest zimą, w noc polarną – a ta trwa tutaj prawie 9 miesięcy.

Z Norylska płynęłam do Jenisejska statkiem Mikołaj II. Podróż trwał trzy i pół doby. Było dużo czasu na nawiązanie kontaktu z miejscowymi. Natasza, sympatyczna nastolatka ze swoim dobytkiem zajmowała cały kąt pod pokładem, gdzie kilkadziesiąt osób miało wspólną kajutę. Płynęła do Krasnojarska na studia. Była bardzo przejęta, bo to był jej pierwszy rok, a na powrót do domu nie mogła sobie pozwolić w najbliższym czasie. . Opowiadała o swoim dzieciństwie w Norylsku, gdzie zostawiała ukochanych rodziców i przyjaciół. W tej historii nie było ani jednego negatywnego słowa o najsmutniejszym mieście na ziemi.

Lena, gadatliwa lekarka, która płynęła odwiedzić syna i jego rodzinę w stolicy Krasnojarskiego Kraju, opowiedziała o spontanicznych akcjach, zwanych subotnikami, kiedy to norylska społeczność ochoczo i zgodnie maluje miasto na kolorowo po długiej i mrocznej zimie. Odbywa się to w każdą sobotę, bez żadnego przymusu, by ożywić swoje miasto na czas krótkiego lata.

Wszyscy Norylczanie, których spotkałam na swojej drodze przez lata podróżując po Rosji i nie tylko, mówili o tym miejscu z wyjątkową pasją i miłością. Noszę Norylsk w sercu do dziś. I do dziś uważam, że to najsmutniejsze miasto na ziemi. I jest to dla mnie najlepszy przykład na starą, jak świat prawdę, że miejsce tworzą ludzie, przeżycia i wspomnienia.

2018 (2013)

 

Domy malowane na kolorowo w czerwcowe subotniki.
Norylsk
Norylska Golgota

Podobne wpisy:

Podziel się:

podroznosci.com

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *